Wrzesień to pierwszy miesiąc przygotowania do synodu diecezjalnego. Wiążemy z nim sporo nadziei. Przede wszystkim dlatego, że od początku myślimy o nim, modląc się. Ufamy więc, że nie jest to tylko nasz, ludzki pomysł.
W czasie synodu Kościół zajmuje się jeszcze bardziej tym, czym zajmuje się normalnie – modlitwą, słuchaniem Bożego Słowa, trwaniem razem, jak kiedyś z Maryją w Wieczerniku (o czym opowiadają pierwsze strony Dziejów Apostolskich). Synod nie jest więc obcym ciałem w naszym życiu – wręcz przeciwnie – to sprawa bardzo kościelna. Intensyfikacja życia kościelnego, skupienie na istocie, spojrzenie szersze niż tylko na bieżące kłopoty. Pierwszym celem synodu ma być wspólnotowe doświadczenie wiary, spotkania z Panem i Jego miłością do nas: „doświadczyć spotkania Boga we wspólnocie Ludu Bożego”. Synod możemy porównać do diecezjalnych rekolekcji. Już nie tylko jedna parafia czy wspólnota, spotykająca się przez kilka wieczorów, ale razem jako diecezja, Kościół lokalny. Prowadzeni będziemy przez naszego biskupa, medytujący jedno Słowo, w jednym czasie przez tego samego Ducha, przez kilka lat. Wspólnotowe doświadczenie wiary to zdecydowanie pierwszy cel, zupełnie fundamentalny, ważniejszy od końcowych postanowień i projektów. Przypominają się wyjątkowe słowa św. Jana Pawła II, które skierował do nas na progu trzeciego tysiąclecia, gdy nie brakowało ochoty na wielkie deklaracje, obietnice, projekty: „Nie trzeba zatem wyszukiwać «nowego programu». Program już istnieje: ten sam, co zawsze, zawarty w Ewangelii i w żywej Tradycji. Jest on skupiony w istocie rzeczy wokół samego Chrystusa, którego mamy poznawać, kochać i naśladować, aby żyć w Nim życiem trynitarnym i z Nim przemieniać historię, aż osiągnie swą pełnię w niebiańskim Jeruzalem” (Novo millenio ineunte, 29).
W ramach synodu będziemy szukali dróg nawrócenia i odnowy życia naszego Kościoła. Kolejność tych pojęć nie jest przypadkowa – najpierw nawrócenie, zmiana myślenia, ludzkie serca, dopiero później odnowa (aby nie wlać nowego wina do starych bukłaków). Nawrócenie i odnowa jest naszą koniecznością. Któż z nas nie zastanawia się nad pytaniem: jak dziś żyć Ewangelią i zapraszać do tego innych? Patrzymy na zmieniający się świat, różne spadające i rosnące liczby, na seminarium duchowne i rodziny, na kolejki do konfesjonałów i szkolne sale. Mniej jest księży, mniejsze są kolejki do spowiedzi, więcej ludzi szuka kierownictwa duchowego, więcej jest osób świeckich, gotowych do podjęcia posługi w Kościele, więcej jest ludzi, którzy wcale nie słyszeli o Ewangelii. Coraz większy jest ciężar struktur, które musimy dźwigać, zwłaszcza zabytkowych budynków. Dlatego drugi cel synodu sformułowaliśmy w ten sposób: „Rozeznać, przemyśleć i przeorganizować kształt struktur kościelnych dla odnowy wiary i owocnej misji”. Modląc się, pragniemy czytać znaki czasu, czyli dostrzec, w którą stronę wychyla się rzeczywistość – to trzeci cel synodu.
Prosimy Bożego Ducha, aby nasze diecezjalne rekolekcje miały wymiar „prorocki”, czyli zarysowały nam „wizję życia Kościoła, która pozwoli wyprzedzać nadchodzące wydarzenia, próbować rozwiązywać problemy w zarodku, a nie tylko działać reaktywnie”. Nie tylko łatać dziury i gasić pożary, ale tak żyć, by się przed tym ustrzec. Na pewno wiele rzeczy robimy dobrze w poszczególnych parafiach i wspólnotach. Będziemy się od siebie uczyć, aby dobre metody stały się regułą życia całej diecezji. Na pewno jednak są też rzeczy, które robimy źle. Łatwo nam dostrzec i mądrze ocenić błędy ludzi Kościoła popełniane w IV wieku, w średniowieczu czy nawet sześćdziesiąt lat temu. O wiele trudniej mamy z błędami, które popełniamy tu i teraz. Często są przed nami zakryte, choć za sto lat inni będą się dziwić, że sobie z nimi nie poradziliśmy. Nasz diecezjalny synod przypadnie na przeżywany w roku 2025 Jubileusz Zbawienia „Pielgrzymi nadziei”. A na horyzoncie pojawia się Wielki Jubileusz dwóch tysięcy lat od Paschy naszego Pana. To rok 2033.
Przez synod prowadzić nas będzie Słowo Boże. Hasłem są słowa Maryi do weselnych sług z Kany Galilejskiej: „UCZYŃCIE WSZYSTKO, CO WAM POWIE SYN” (POR. J 2, 5).
Przemiana wody w wino, radość ludzi zgromadzonych wokół Jezusa, pokonana niepewność, posłuszeństwo sług, dobry smak do końca, objawienie chwały Jezusa, wiara Jego uczniów… i wiele innych rzeczywistości, które obrazują naszą sytuację. Drugim słowem na synod, przynajmniej na jego pierwszy rok, jest siedem listów do kościołów z Apokalipsy, które chcemy wspólnie odczytywać. Efez, Smyrna, Pergamon, Tiatyra, Sardes, Filadelfia i Laodycea to siedem lekcji, które odbędziemy zarówno w małych grupach parafialnych zespołów presynodalnych, jak i podczas spotkań w rejonach, łączących po kilka dekanatów. W tym miesiącu lekcja pierwsza – Kościół w Efezie: dobrze zorganizowany, syty, gotów potępiać wszelkie zło, ale zraniony utratą swej pierwszej miłości do Jezusa. W którym z Listów odnajdziemy się jako parafie, wspólnoty, w końcu zaś jako cały Kościół diecezjalny?
Przed nami zatem piękna, wspólna droga; to zresztą oznacza w języku greckim słowo „synod”. W tym miesiącu czeka nas jedno spotkanie w zespole (parafia, wspólnota, młodzież, księża, katecheci…) oraz jedno w naszym rejonie. To drugie ma być świętem na wzór Kany Galilejskiej, także po to, aby uwierzyć, że synod ma sens. W Niedzielę Chrystusa Króla (26 listopada) zrobimy kolejny krok, rozpoczynając namysł nad konkretnymi wyzwaniami Kościoła, zaś w Niedzielę Zesłania Ducha Świętego ksiądz arcybiskup Józef Kupny otworzy już właściwą część synodu.
Autor: bp Maciej Małyga