Pierwszeństwo słuchania Boga

Dziś to my jesteśmy adresatami listów do siedmiu Kościołów z Apokalipsy św. Jana. Siedem Kościołów jest w nas, a skierowane do nich słowa trzeba odnieść do naszego życia.

Początek publicznej działalności Jezusa, Syna Bożego, to czas pustyni. Czas modlitwy i postu – by w zewnętrznej samotności trwać w bliskości Ojca. Ten czas zaowocował właściwym rozeznaniem duchowym w czasie kuszenia. Jezus zdemaskował działanie zła, nazywając je po imieniu. Wskazał nam jednocześnie priorytety w życiu wiary, przypominając, że: „nie samym chlebem żyje człowiek lecz każdym słowem, które pochodzi z usta Boga” (Mt 4, 4).
Pan Jezus często przebywał na osobności, by – mówiąc naszym językiem – omawiać z Ojcem swoją misję. Najważniejsze wydarzenia z życia Jezusa były poprzedzane modlitwą – wzajemnym wsłuchiwaniem się. Wiemy o tym doskonale, ale często zdarza się nam zapominać, że wiara rodzi się ze słuchania, a tym, czego się słucha, jest słowo Chrystusa (por. Rz 10, 17). Dlatego tak bardzo potrzeba w naszym życiu, w życiu naszych wspólnot, w życiu Kościoła czasu na słuchanie Boga i siebie nawzajem.

Dlaczego słuchanie jest tak ważne?
Przede wszystkim mamy przypomnieć sobie, że Kościół to wspólnota budowana przez Chrystusa. Bardzo jasno słyszymy to w Ewangelii, gdy pod Cezareą Filipową Jezus mówi do Piotra: „Ty jesteś Piotr [czyli Opoka] i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16, 18). Jezus nie mówi: „zbudujesz Kościół”, ale: „Ja na tobie zbuduję”. I Piotr, by dać Jezusowi budować Kościół, musi nauczyć się słuchać. Czego zresztą potem doświadcza, gdy, upomniawszy Jezusa, zostaje przez Niego srogo skarcony (por. Mt 16, 21-23). Piotr kompletnie nie rozumie wyznania, że Syn Człowieczy w misji, którą ma do spełnienia, wiele wycierpi i zostanie zabity, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. Słucha powierzchownie, myśląc jedynie w kategoriach życia doczesnego. Apostoł przejdzie długą drogę, by zrozumieć, co znaczą słowa usłyszane przez niego pod Cezareą Filipową. Doświadczy bardzo głęboko swojej słabości i słabości wspólnoty apostołów, ale ponad tym wszystkim ostatecznie zaufa Jezusowi i da Mu się poprowadzić!
Droga Piotra jest drogą każdego z nas… drogą wspólnoty Kościoła, który przez wieki, doświadczając własnej słabości, uczy się słuchać Boga – pozwalając, by to On budował…

Wspólna droga Kościoła
W tym obrazie odsłania się przed nami znaczenie synodu, który, jak w wielu miejscach podkreślał Ojciec Święty Franciszek, jest wspólną drogą Kościoła – „chodzeniem razem: świeccy, pasterze, biskup Rzymu. Synod to podróż. Ta podróż opowiada historię, w której słowo Boże i ludzie, którzy kierują swoją uwagę i wiarę na to słowo, podążają razem” (Rzym, 18 IX 2021). Idą za słowem Boga, w które wcześniej się wsłuchiwali, które, za wzorem Maryi, zachowywali i rozważali w sercu. Po co? – aby osiągnąć ostateczny cel: życie wieczne we wspólnocie z Bogiem – Miłością.
Czas synodu to Boże wydarzenie, które jest zaproszeniem do ponownego słuchania słowa Bożego. Ponownego w sensie nowej gorliwości i nowego w perspektywie większego zaangażowania osobistego i wspólnotowego. To nowe słuchanie ma nas prowadzić do nowego rozeznawania i odczytywania woli Boga względem wspólnoty Kościoła i świata. Tylko ten, kto słucha słowa i je wypełnia, buduje dom na skale i żadne wichury takiego domu nie zniszczą (por. Mt 7, 24-27).
Dziś – i trzeba to mocno podkreślić – mamy kryzys słuchania Boga. Wobec wszechobecnego hałasu musimy więc zatrzymać się i nabrać pewnego dystansu do tego, czym żyje świat. Potrzebujemy zatrzymać się w działaniu – wyciszyć wewnętrznie, by usłyszeć, „co Duch mówi do Kościoła”. Rozpoczęty w naszej archidiecezji okres presynodalny jest szansą, by tę drogę podjąć. I nie trzeba tu szukać jakichś specjalnych sposobów czy metod słuchania słowa Bożego. Najważniejszy jest czas, który mu poświęcamy. Trzeba po prostu wziąć Biblię i czytać… niekoniecznie od razu rozumieć. Jesteśmy jak niemowlęta – one nie rozumieją tego, co się do nich powie, ale trzeba mówić, by nauczyły się języka. W taki sam sposób musimy uczyć się języka ojczyzny, która jest w niebie, języka Ewangelii. Znajdźmy czas dla słowa Bożego, weźmy Biblię do ręki i po prostu czytajmy…
Zachętą do wejścia w proces słuchania słowa Bożego jest zaproszenie Maryi skierowane w Kanie Galilejskiej do sług: „uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie Syn” (por. J 2, 5). Słudzy weselni podejmują to zaproszenie i – wbrew ludzkiej logice – gdy brakuje wina, napełniają stągwie wodą. Dzięki ich wierności i zaufaniu słowu Chrystusa cała weselna wspólnota może kosztować owoców cudu, z którego wielu nie zdaje sobie sprawy, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzą (por. J 2, 9). Wydarzenie w Kanie Galilejskiej związane jest z konkretnym brakiem. Mając przed oczyma nasze braki, zarówno w życiu osobistym, jak i wspólnotowym, pragniemy i my, jak owi słudzy, wypełnić to, co Chrystus nam mówi. Jesteśmy na określonym etapie historii zbawienia i potrzebujemy, wsłuchując się w napomnienia Jezusa do Kościołów, przekazane nam w Apokalipsie św. Jana, powrócić do pierwotnej miłości (por. Ap 2, 1-7), która w ludzkich relacjach wyraża się w przebywaniu z ukochaną osobą, „traceniu” dla niej czasu, wzajemnym zaufaniu. To samo odnosi się do naszej więzi z Jezusem – działającym w nas i pośród nas w swoim słowie, sakramentach, wspólnocie. Słuchając cierpliwe i uważnie Jego słowa, może nawet nie wiedząc kiedy (por. Mk 4,–26-29), stajemy się w codzienności świadkami Bożej miłości i coraz bardziej otwieramy się na drugiego człowieka.

To słowo jest do nas
Dziś to my jesteśmy adresatami listów do siedmiu Kościołów z Apokalipsy św. Jana. Siedem Kościołów jest w nas, a skierowane do nich słowa trzeba odnieść do naszego życia, stawiając sobie pytanie: czego Bóg dzisiaj oczekuje od Kościoła, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (por. Dz 17, 28). Słuchając słowa Bożego, zachowując i rozważając je w sercu, dochodzimy do kolejnego etapu na drodze wiary – do wspólnotowego rozeznawania. Proces ten – na drodze synodalnej – jest niezwykle ważny. Stanowi podstawę podejmowania właściwych decyzji, które w odpowiednim czasie zaowocują posłaniem – misją. Wspólne rozeznawanie to etap drogi, podczas którego odkrywamy głębię i znaczenie tego, co usłyszeliśmy. Poprzez wzajemne dzielenie się słowem, pozwalamy Duchowi Świętemu, by mówił do nas przez drugich, uzdalniając nas jednocześnie do wypełnienia tego, co usłyszeliśmy. Wiąże się to niekiedy z koniecznością zaparcia się siebie samego, pozostawienia, tego, co przestarzałe i nieaktualne, odejścia od dawnych przyzwyczajeń i podjęciem trudu dalszej wędrówki wiary w mocy Ducha Świętego. Będzie to wyraz naszego zaufania Bogu, że budowanie wspólnoty Kościoła jest Jego dziełem, my zaś narzędziami w Jego ręku.
Na koniec podzielę się refleksją, która bardzo porusza moje serce. Jej autorem jest Roman Brandstaetter, dla którego słowo Boże stało się miłością życia. „Biblia jest żywiołem bez dna i granic. Nikt z badaczy, teologów, uczonych i pisarzy nie dotarł do najgłębszych jej źródeł. Dlatego nie zrażaj się, jeżeli w Biblii czegoś nie zrozumiesz. Mądrzejsi od ciebie również nie rozumieli wszystkiego. Ale bądź zawsze przygotowany na nieprzewidziane odkrycia i znaleziska, które podczas poprzednich lektur wymknęły się twojej uwadze. Biblia jest podobna do Boga. Nie pozwala, by ją poznawano i zgłębiano do samego dna. Nie bój się. Nie musisz rozumieć. Biblię wystarczy kochać i czytać. Resztę swoim słowem zrobi Bóg”.

Autor tekstu: s. Maria Czepiel, elżbietanka