Diecezjalny synod o nawróceniu i odnowie życia Kościoła

W październiku nasz lokalny Kościół jest już po pierwszych doświadczeniach synodu diecezjalnego. Zakończyły się spotkania zespołów synodalnych w setkach parafii i trzynastu rejonach. Pierwsze przeżycia, pierwsze oceny, wnioski, radości i smutki, kolejne pomysły i poprawki. Przede wszystkim zaś, ufamy, pierwsze synodalne spotkania z mocą Ducha Świętego.

Gdy ten tekst powstaje, jest jeszcze wrzesień. Wszystko przed nami. W sekretariacie synodu ciągłe telefony, maile, spotkania, umawianie terminów, konsultacje na przeróżne tematy. Czujemy się jak słudzy z wesela w Kanie Galilejskiej: mamy napełnić stągwie wodą, po same brzegi. Resztę uczyni Pan. Niedawno wysłaliśmy list pasterski Księdza Arcybiskupa na pierwszą niedzielę września, razem z tekstem modlitw za synod, wezwaniami modlitwy wiernych i propozycją adoracji Najświętszego Sakramentu: Piotr ma zająć miejsce za Jezusem, na nowo nauczyć się Go naśladować.

Teraz najważniejsze. Przypuszczam, Czytelniku, że już modliłeś się naszą wspólną modlitwą za synod. Zrób to jeszcze raz:

Panie Jezu Chryste, *
prosimy, daj nam usłyszeć Twój głos *
i jak Maryja czynić wszystko, co powiesz. *
Odnawiaj nasze życie w Kościele, *
byśmy budowali komunię, *
formowali serca *
i realizowali Twoją misję. *
W Duchu Świętym, *
na chwałę Ojca *
powierzamy Tobie Synod Archidiecezji Wrocławskiej, *
aby był Bożym dziełem w nas. *
Matko Boża Zwycięska, *
módl się za nami!

Historia jej powstania jest bardzo synodalna. W końcu sierpnia spotkaliśmy się w sekretariacie synodu (pokój w kurii z ekspresem do kawy, zapraszamy!). Księża, osoby świeckie, siostra zakonna. Czytamy na głos przygotowane wcześniej indywidualnie słowa. Z ich najlepiej przemawiających do nas części składamy jedną wspólną modlitwę. Drukujemy ją dla każdego na osobnych kartkach, które zabieramy do kaplicy, aby tam modlić się, indywidualnie, w ciszy. Wracamy do stołu, gdzie powstaje wspólna wersja, która potem przechodzi jeszcze kilkanaście poprawek. Ufamy, że gdy się będziesz tymi zdaniami modlił, szybko uznasz je za swoje własne. Chcieliśmy, aby padły tam najważniejsze słowa: imiona Trójjedynego Boga, Kościół, Maryja, odnowa, komunia, formacja, misja.

Mamy za sobą spotkanie „grupy medialnej”. Wspólna modlitwa i długie dyskusje, łącznie z malowaniem różnych obrazków na tablicy. Jak ma wyglądać logo synodu, czyli jak namalować nasze motto „Uczyńcie wszystko, co wam powie Syn” i słowa-klucze „komunia – formacja – misja”? Rysujemy, skreślamy, piszemy. Most, krzyż, katedra, gołąb, stągwie, drzwi. Jakie kolory, jakie kształty. I tak przez wiele dni. W końcu się udaje: „Most do otwartych drzwi Kościoła, pod skrzydłami Bożego Ducha”. Wygląda zachęcająco. Rozsyłamy je znajomym, z komentarzem „Dołącz się”.

Pewnego słonecznego poranka nagrywamy film, raz za razem wchodząc na jeden z wrocławskich mostów. Wszystko z jedna myślą: „Dołącz się do tego, co ma być dziełem Boga w nas”.

Mamy za sobą spotkanie z grupą przedstawicieli diecezjalnych wspólnot w Bardzie. Dużo rozmów o synodzie i jeszcze więcej wspólnej modlitwy, która potem naprawdę nas niesie. A za strony wspólnot – gotowość do pomocy, zaangażowania w parafiach i w rejonach.

Spotkania w rejonach – w chwili pisania tego tekstu to wielka zagadka, ale i wielka nadzieja. W planie przewidziana jest katecheza i adoracja, a po niej agapa. Przecież inspiruje nas radosne spotkanie na weselu w Kanie Galilejskiej. Synod ma być radością, a nie smutnym przymusem. W rejonach chcemy się spotkać razem, w dużych wspólnotach, razem słuchać tego, co Duch mówi do Kościoła. Lektura na wrzesień to list do wspólnoty w Efezie. Co mamy z nią wspólnego? Na pewno chwalebną przeszłość, wiele prób, prześladowania. A czy łączy nas z tym Kościołem również to, że utraciliśmy pierwszą miłość? Pierwsza miłość – nie w sensie chronologii, lecz wagi, znaczenia. Jest nią osobiste spotkanie z Bogiem, głębokie, przemieniające. Ciągle żyją w nas pytania o zespoły synodalne inne niż te parafialne. Katecheci, to jasne. Ubodzy. Migranci – oczywiście! Przecież w diecezji jest coraz więcej osób, które nie mówią po polsku; skoro Kościół jest „sakramentem zbawienia” dla wszystkich, skoro jest światłem świata, to naszym obowiązkiem jest głoszenie tym osobom Ewangelii. Zespół księży – to także oczywiste! Tak wiele spraw do przemodlenia i przemyślenia przez naszych kapłanów. Tym bardziej, że będziemy coraz wyraźniej odczuwać brak księży. Według ostrożnych prognoz za dziesięć lat będzie o ponad stu księży mniej (aktualnie w trzystu parafiach diecezji posługuje ponad czterystu samych księży diecezjalnych oraz bardzo znacząca grupa księży zakonnych); za dwadzieścia lat kapłanów może być już mniej niż parafii. Jak to przełoży się na życie naszych wspólnot? Owszem, prosimy o nowe powołania, modlimy się o nie; widzimy, jak wiele znaczy budująca obecność księdza pośród Ludu Bożego; chcemy unikać antyświadectwa, ponieważ ono najbardziej rujnuje powołania; przede wszystkim ufamy w obecność i moc Boga. Ale sprawę malejącej liczby kapłanów koniecznie trzeba przemodlić i przemyśleć.

Synod nie jest po to, by zaplanować kierunek życia Kościoła na dwadzieścia lat do przodu. Taki zamiar byłby absurdem i niewiernością wobec Ewangelii. Kościół to nie łódź wiosłowa, poruszana ludzką siłą, lecz okręt żaglowy, zdany na wiatr Ducha Świętego, który wieje, jak i skąd chce. Synod jest po to, by nauczyć się lepiej tego Wiatru słuchać.

Autor bp Maciej Małyga